Dwóch zawodników Movistar w top 10 Vuelta a Espana po pierwszym tygodniu zmagań. Alejandro Valverde jest szósty, Nairo Quintana siódmy. W Tour de France kolejność była jeszcze inna.
Musimy wykorzystać naszą szansę, z aktualnej dyspozycji i sytuacji wyciągnąć tyle, ile się da. Nie jest to jednak Tour. Wtedy to było całkiem coś innego, nie znajdujemy się na tym samym poziomie. Musimy patrzeć teraz z etapu na etap. Nie miałem zbyt dużo wolnego czasu na odpoczynek po Francji. Zobaczę, co pokaże mój organizm
– powiedział w dniu przerwy Quintana.
Kolumbijczyk traci do lidera Vuelty Toma Dumoulina (Giant-Alpecin) 1:17 min., czyli tyle samo co dziesięć lat od niego starszy Valverde. W przeciwieństwie do „Valviego” Quintana nie wygrał etapu w tegorocznej edycji hiszpańskiego wyścigu, co mu jednak nie przeszkadza.
Kto jest według drugiego zawodnika Grand boucle (2015) i zwycięzcy Giro d’Italia (2014) faworytem?
Bez wątpienia Chris Froome (Sky), on będzie walczyć. To samo tyczy się Joaquima Rodrigueza (Katusha), który jest u siebie. A Dumoulin? Wszystkich zaskoczył
– dodał Quintana przed jutrzejszym arcytrudnym etapem w Pirenejach.
Suma przewyższeń: 5200 metrów na zaledwie 138 km.
To jest najcięższa Vuelta w historii, a środowy etap najcięższy w historii całego kolarstwa. W Giro czy Tourze suma przewyższeń wynosi 4500 metrów. Tutaj mamy znacznie więcej. Między podjazdami nie ma czasu na złapanie tchu
– tłumaczył szef Movistar Eusebio Unzue.
Wspomniany Dumoulin jest podobnego zdania. Ekspert od jazdy na czas jak na razie jest zadowolony.
Tak, jestem zadowolony z przebiegu całego wyścigu. Zwycięstwo etapowe – coś niesamowitego. Czerwona koszulka lidera – wspaniały bonus. Dwa tygodnie temu bym w te osiągnięcia w ogóle nie uwierzył. Przed nami najtrudniejszy, królewski etap. W takich chwilach powiedziałbym z reguły, że jest on dla mnie zdecydowanie za ciężki. Ale nie poddamy się
– mówił Holender.
fot. Kuba Zimoch/rowery.org