Danielo - odzież kolarska

Kwalifikacyjna plątanina

Tak to mogło wyglądać pewnego dusznego wieczoru w szwajcarskim Aigle: – Słuchajcie, napiszmy mało przejrzysty regulamin klasyfikacji do mistrzostw świata. Taki z wieloma punktami, wieloma zdaniami i mega zagmatwany. – Jasne, w tym jesteśmy mistrzami. Ale najpierw polej mi tego drinka…

Jakoś nigdy wcześniej zasady przyznawania miejsc startowych mnie nie interesowały, bo nikt nawet nie śmiał pomyśleć, że nastanie taki moment, w którym na światowy czempionat będziemy mogli wysłać komplet dziewięciu szosowców. A tak stało się dwa oraz rok temu. Efekty szarży w hiszpańskiej Ponferradzie do tej pory możemy oglądać w postaci tęczowej koszulki Kwiatka. Wtedy też po raz pierwszy próbowałem zaznajomić się z przepisami UCI. Są niewątpliwie lepsze lektury do poduszki, ale rzadko kiedy spotkać można taką plątaninę wszystkich możliwych opcji, wyjątków czy przywilejów.

Ogólnie rzecz wygląda następująco: pierwszych dziesięć krajów klasyfikowanych w rankingu narodowym WorldTour może wydelegować dziewięcioosobowe drużyny. Deadline upływa tuż po Tour de Pologne – 15 sierpnia, chociaż do mistrzostw jest jeszcze mniej więcej półtora miesiąca czasu. W tzw. międzyczasie rozgrywane są inne imprezy z worldtourowego kalendarza, jak Eneco Tour czy Vattenfall Cyclassics oraz GP Ouest France-Plouay. Że Vuelta a Espana  nie jest brana pod uwagę, można zrozumieć, ponieważ hiszpański tour kończy się zbyt późno. Dlaczego jednak pomija się pozostałe wyścigi? Międzynarodowa Unia Kolarska tak po prostu postanowiła i już.

Może chciała dać czas krajowym związkom, by w spokoju zastanowili się nad aspektami logistycznymi tęczowego przedsięwzięcia. Nikt jednak od razu 15 sierpnia nie zabiera się do roboty. Z reguły ruch rozpoczyna się mniej więcej ostatniego tygodnia sierpnia, czyli teoretycznie do tabelki można byłoby włączyć wymienione wyżej eventy.

Ale ok., jest inaczej. Oczka w WorldTourze można było gromadzić od styczniowego Tour Down Under, więc było sporo okazji, by uzbierać odpowiednią ich liczbę. Jednak nie termin 15 sierpnia wydaje się powodować najwięcej dyskusji. Rzecz się tyczy transferu, a bardziej braku transferu punktów między WorldTourem a klasyfikacjami kontynentalnymi.

Jak sama nazwa wskazuje o punkty w indywidualnym rankingu UCI można walczyć w wyścigach WorldTour, co do tego nie ma żadnej wątpliwości. Czyli punkty te są domeną ekip z pierwszej dywizji i ich zawodników. To też jest jasne jak słońce. Co jednak zrobić z takim fantem: drużyna prokontynentalna otrzymuje zaproszenie na imprezę WorldTour, przyjeżdża, wygrywa etapy, ba zamiata generalkę? W myśl zasad Unii te punkciki się nie liczą. W WorldTourze punktować mogą ino worldtourowcy. I basta. Z tego też względu pomijane są osiągnięcia “Patery” w Katalonii czy “Białego” w Tour de Pologne.

Zwycięstwo Paterskiego nie zostało uhonorowane w Europe Tour, ponieważ Vuelta a Catalunya nie należy do kontynentalnego terminarza. Nie otrzymało też gratyfikacji w postaci punktów w WorldTourze, bo CCC Sprandi z Paterą nie są jego częścią. Podobna sytuacja zaistniała z jego dziewiątą lokatą w Amstel Gold Race. Summa summarum dysponowalibyśmy dodatkowymi 20 punktami, gdyby zliczyć wszystkie oczka uzyskane przez naszych z drugiej i trzeciej dywizji. Nadal za mało, by dogonić Czechów, ale różnica zawsze mniejsza.

Wróćmy do reguł klasyfikacji do MŚ. Narody z top 10 rankingu narodów WorldTour, nie posiadające przynajmniej dziewięciu kolarzy odnotowanych w indywidualnej rozpisce WorldTour, powinny wystartować z ilością bikerów klasyfikowanych w tym rankingu. Pozostałe miejscówki dobierają na podstawie rankingu kontynentalnego. I tak dla braci z Wełtawy czarną robotę odwalił tylko tercet Stybar, König, Kreuziger, co wystarczyło na top 10 w WorldTourze, ale daje zaledwie trzy miejsca na Richmond. W rankingu kontynentalnym narodów nasi południowi sąsiedzi klasyfikowani są dopiero na 17. pozycji, za co otrzymają trzy dodatkowe miejscówki. Czyli pomimo miejsca w top 10 rankingu narodów WorldTour, wystawią nie 9-cio, a 6-osobową reprezentację.

Nam do rankingu WorldTour punktowali Kwiatkowski, Bodnar, Majka, a ponieważ zajęliśmy dopiero 15. miejsce, kwalifikujemy się wyłącznie z rankingu europejskiego. Tam mamy 9. pozycję, która daje zaledwie trzy zaproszenia, jednak nie będzie aż tak źle. W naszym przypadku należy pominąć wyżej klasyfikowane Belgię, Francję, Włochy, Hiszpanię i Holandię. Ta piątka podlega rankingowi WorldTour, a to nas winduje na miejsca 1-6, gwarantujące na amerykańskich mistrzostwach sześć miejsc.

Uff, ciężkie do strawienia. UCI powinna coś z tym punktowym bajzlem zrobić. Świetnym pomysłem był UCI World Classification, idea niestety została odłożona do przyszłego roku. I oby w końcu ruszyła, bo zamiast transparencji mamy zabawę z kalkulatorem i wertowanie regulaminu. Po co sobie utrudniać życie?