Danielo - odzież kolarska

Widziane z kanapy #2

Ciekawe, co wykrzyczał na kresce Marcel w kierunku Pelucchiego, ale nie były to raczej miłe słowa. Z pozycji krzesła – tym razem nie było kanapy – wyglądało to na „Penner”. Mogę się jednak mylić. Z telewizyjnego wywiadu nieanglojęzyczni w ogóle się nie dowiedzieli, co tak właściwe ten Pelucchi nabroił.

Jego grzech w porównaniu do Caleba Ewana to był grzeszek. Wczoraj prawie Australijczyka wyrzuciło w barierki, dzisiaj stracił kontrolę za Lampre, prawdopodobnie wyczepił się z zatrzasku i na pełnej prędkości spowodował masowy karambol. Korki jak na S3 w weekend nad morze. Podobno Bole stracił przytomność, podobno Poljanowi się nieźle dostało, ktoś z Movistaru przekoziołkował w powietrzu. Mało przyjemny widoczek. Strasznie przykro tych wszystkich ofiar, trzymajcie się chłopaki. A Ewan zasłużył sobie na porządną reprymendę, by nie powiedzieć lanie. Młodzian musi się jeszcze sporo nauczyć, ale jeśli ogarnie sprinterskie podstawy może z tego 21-latka wyrosnąć naprawdę niezła rakieta. Tylko żeby do tego czasu nie wyeliminował połowy peletonu.

Kiedy słyszę, że nic się poszkodowanym poważnego nie stało, bo oni wiedzą, jak upadać, to od razu przypomina mi się moje spotkanie trzeciego stopnia z TIR-em. Niby też wiem, jak się trzeba położyć, by w miarę ograniczyć konsekwencje, lecz rzeczywistość jest inna. W Dąbrowie Górniczej nikt nie miał szans się prawidłowo położyć. Za szybko. Wszystko zależało od szczęścia.

Tak ogólnie to ta Dąbrowa Górnicza strasznie pechowa. To właśnie chyba tam wywalił się Alessandro Ballan. Agrafka, tory tramwajowe. Finisz przynajmniej długi i w miarę szeroki. Swoją drogą, w przeciwieństwie do wczorajszego podwójnego kryterium, mieliśmy dzisiaj 90 km dojazdu do 50-kilometrowego kryterium:) Czyli powtórka z rozrywki, czyli reprezentacja i CCC Sprandi w ucieczce, czyli goniący peleton, czyli dorwanie harcowników. Takie tam tapczanowe nudy. Szkoda, że jedyną „ciekawostką” była kraksa.

W sumie któryś z tvpowskich komentatorów – czy tylko ja odnoszę takie wrażenie, że momentami panowie swoimi rozmówkami próbują naśladować Jarońskiego i Wyrzykowskiego (ad vocem Muzeum w Dąbrowie i Pałacu Kultury) – celowo czy nie, raczej nie, tę nudę dobrze podsumował: „Co możemy państwu jeszcze powiedzieć?” Myślałem, że będzie więcej podobnych perełek, dlatego nie wyłączyłem głosu. A tu peszek, same “życiowe mądrości”.

Jeszcze jedna sprawa, do zastanowienia: dlaczego zaproszono w tym roku jedynie dwie drużyny z dzikimi kartami? Z każdym rokiem jest ich coraz mniej. Oszczędności? Do sprawy wrócimy.