Danielo - odzież kolarska

Grand hotel

Tak, tak, za jakiś czas UCI będzie nam wszystkim ustalać skład porannego śniadania, wszystkich w styczniu wysyłać na Majorkę i reglamentować czas spędzony w sieci. Aby wyrównać szanse. Aha, no i jeszcze rozkaże nocować tylko i wyłącznie w hotelach. Ale zaraz, do tego już doszło. Niech nam żyje Unia!

Aigle, gdzie mieści się siedziba leśnych dziadków, po francusku oznacza orła. Ptaszysko to z reguły kojarzy nam się z dostojnością, mądrością, zadziornością, odwagą. W przypadku UCI kojarzy się przede wszystkim ze wzlatywaniem. Wzlatywaniem na szczyty głupoty. Swoją drogą idealnie wpisują się w landszaft wokół Aigle. Szczyt tu, szczyt tam, idylla kompletna. Z małą ryską. Adres jest znany: Ch. de la Mêlée 12. W soboty i w niedzielę pocałujemy klamkę.

Kiedy Brian Cookson zasiadywał na tronie i przejmował schedę po listonoszu Pacie, który zamiast listy roznosić, je przyjmował, a były one bogatej zawartości, wydawało się, że coś się zmieni, że coś ruszy z kopyta, że będzie lepiej. Komisja Prawdy miała badać, komisja licencyjna miała sprawdzać, polityka antydopingowa miała działać. Tyle teoria. Rzeczywistość wygląda tak: CIRC badał, badał i badał jedynie potwierdzając prasowe zarzuty. Astana nadal jeździ z licencją WorldTour. Antydoping to sporządzenie cudacznej listy gdzieś w trudno dostępnych internetowych zakamarkach. W życie weszły co prawda zaostrzone przepisy antydopingowe, lecz to zasługa nieco bystrzejszych panów ze Światowej Agencji Antydopingowej. UCI je tylko przyjęła. Do wiadomości przyjmuje też informacje o kolejnych wystąpieniach drużyn z ruchu na rzecz wiarygodności kolarstwa (MPCC). Niby stowarzyszenie niezależne od związku, jednak aktualny rozwój wypadków powinien dać jej wiele do myślenia. Wszyscy z antydopingu robią sobie jaja.

Co na to UCI? Zajmuje się problemami skali makro, problemami egzystencjalnymi… Zabierzmy Verbruggenowi honorową prezydenturę! I to wszystko. Oddajmy jednak, że kilka fajnych inicjatyw ze Szwajcarii też wyszło. Powołanie komisji zawodniczej jest właśnie takim całkiem niezłym pomysłem. Sorry, jest to jedna jedyna inicjatywa, bo przecież nie można za taką uznać kontrolę rowerów pod względem technicznego doładowania. Temat wałkowany już x-razy, filmik z Fabianem pokazywany z-razy. Bici dopata. Afera. Skandal. Mario Cipollini, chociaż osoba niezbyt wiarygodna, mówi, że to „science-fiction”, Ryder Hesjedal twierdzi, że to „niemożliwe”. Oddajmy słowo liczbom: na Giro d’Italia przeprowadzono kilkanaście podobnych testów. Nie oszczędzano się i sięgnięto nawet po bluetooth. Nic nie znaleziono.

Oczywiście, kwestia ewentualnego moto-dopingu jest ważna i należy się jej przyjrzeć, jednak powinna być to kwestia poboczna, marginalna i nierozdmuchiwana. A tak UCI robi z siebie jeszcze większego clowna. Unia musi się przecież uporać z całkowicie innym kłopotem. Amaury Sport Organisation (ASO) grozi, że pożegna się z WorldTourem, jeśli federacja w końcu nie dokona poważnych reform w kalendarzu. Kiedy miały nastąpić? Hm, w 2017 roku. Kiedy nastąpią? Hm, who knows? UCI  modyfikacją terminarza nie zamartwia się nadmiernie, bo i po co. Podobno przedstawiła jakiś plan, który został zaakceptowany, lecz nie powala on na kolana. Co gorsza, jest mało przejrzysty. Kalendarz ma być jeszcze bogatszy. Jest super, więc o ci chodzi? Może być jeszcze bardziej superancko. Zarabiamy szmal, cyrk jedzie dalej, transmisje są zapewnione, do gry wracają nawet Niemcy ze swoim prężnym euro-rynkiem. Cud miód.

Nie chodzi o sam exodus ASO, ponieważ Francuzom i tak zależy tylko na pieniądzach. Mogą straszyć, szantażować, wychodzić i wracać. Chodzi o nieodpowiedzialność ze strony Unii. O zagadnieniach reformy w zawodowym kolarstwie UCI umiejętnie milczy, bądź co chwila zmienia poglądy, raz będąc za skróceniem grand tourów, a innym razem już nie. Wolny czas umila sobie takimi duperelami jak motor-home ekipy Sky, w którym w trakcie Giro nocował Richie Porte. Używanie campera do Giro było zgodne z regulaminem. Żaden paragraf nie zabraniał ulokowania się w przyczepie zaparkowanej na hotelowym parkingu. Myśl rozwojowa Dave Brailsforda pt. marginal gains miała przynieść jego teamowi zwycięstwo w wielkim tourze i zagwarantować Richiemu odpowiednie warunki do regeneracji. Żadnego chaosu, żadnych hałasów. W środku aneks kuchenny, wygodne łóżko, telewizor, WiFi, łazienka. Koszt cacka: 130 tys. funciaków. Długość: 12 metrów.

Domek na kółkach triumfu ostatecznie nie przyniósł, przyniósł jedynie komplikacje. Według artykułu 2.2.010 wszyscy kolarze startujący w wyścigach etapowych zobligowani są do nocowania w wyznaczonych przez organizatorów hotelach. UCI tłumaczy się „wyrównaniem szans”. Wszyscy mieszkają w tych samych warunkach, wszyscy odpoczywają tak samo. Że co? Wyrównanie szans? Kiedy kochany Brianie w kolarstwie w ogóle było coś takiego jak „równe szans”? Odpowiedź jest jasna: nigdy.

Każdy zespół ściga się na innych rowerach. Lepszych bądź gorszych. Gdzie tu równość? Drużyny stosują inny osprzęt, inne napędy. Gdzie tu równość? Zawodnicy połykają inne suplementy diety, batony, żele, piją cole bądź pepsi. Gdzie tu równość? Itd. itp. W jakości spania równość jednak być musi i basta. Chociaż gwoli prawdy o tej równości możemy zapomnieć. Hotel hotelowi nierówny, pokój pokojowi nierówny, cieknący kran cieknącemu kranowi nierówny. Jednym kuchnia zaserwuje ryż, drugim golonkę i jeszcze się dziwi, że nikt jej nie chce zjeść… Absurd.

Nowa zasada jest kuriozalna. Czy UCI boi się, że kontroler antydopingowy zagubi się na parkingu i zamiast do drzwi motor-home zapuka do przyczepy jakieś holenderskiej rodziny na wakacjach? Czy boi się, że w camperze z dala od hotelowego zgiełku, gdzie mniej lub bardziej jest się na świeczniku, łatwiej o zakazane wspomaganie, przetoczenie krwi? Pewne obawy są, bo większość pamięta jeszcze o przyczepach Lance’a Armstronga. Z tymże „Boss” transfuzji dokonywał w pierwszej kolejności w pokoju. Bądź w autokarze. UCI, więc może też zbanujmy autobusy? Albo niech wszyscy używają tego samego modelu, z takim samym wyposażeniem. I niech najlepiej pieniądze z przetargu zostaną w Aigle.

Gadkę o równości panie Cookson proszę sobie włożyć między bajki. Jeśli już jesteśmy przy równości: proszę równo traktować kolarstwo kobiet. Proszę równo traktować przypadki antydopingowe. Proszę przyjrzeć się sprawom istotnym, a nie motor-home. Proszę zrealizować obietnice zmiany kolarstwa. Zmiany na lepsze, a nie zmiany na śmieszne.

fot. Gazzetta dello Sport