Danielo - odzież kolarska

Liege-Bastogne-Liege 2015: wypowiedzi z podium

Drugi w Amstel Gold Race, zwycięstwa w Fleche Wallonne i Liege-Bastogne-Liege. Tak kończy się ardeńska kampania Alejandro Valverde.

35-letni Hiszpan w sumie już trzykrotnie triumfował w „Walońskiej Strzale” oraz „Staruszce”. Brakuje mu jednak w dalszym ciągu wiktorii w Valkenburgu.

W ostatnich latach zyskałem pewność siebie i spokój, z którym podchodzę do kolejnych zadań. Dzięki temu dzisiaj też wygrałem. Atak Daniela Moreno (Katusha) w końcówce naprawdę był mocny. Po tylu ostrych kilometrach ciężko mi przyszło od razu zareagować, wiedziałem jednak, że Moreno na pewno nie odpuści. Wszyscy się na mnie patrzyli, bo byłem faworytem. Chciałem zaoszczędzić nieco siły, ale się nie dało. Dogoniłem Moreno, miałem jeszcze trochę energii na sprint

– tłumaczył reprezentant teamu Movistar.

Pierwszy raz w swojej karierze Valverde na najwyższym stopniu podium w „La Doyenne” stanął w 2006 roku. Co się od tego czasu zmieniło?

Generacja zawodników. Przyszły nowe nazwiska. Wtedy walczyłem przeciwko Damiano Cunego, Andy’emu Schleck, Paolo Bettiniemu. Teraz atakuje ciebie np. Julian Alaphilippe (Etixx-Quick Step). Francuz jest silny, przed nim przyszłość. Nie zmienia się tylko jedno. Nadal na miejscu jest Joaquim Rodriguez

– dodał Valverde.

Jego o rok starszy rodak był w niedzielę trzeci.

W takim sprincie, jaki mieliśmy dzisiaj, praktycznie niemożliwością jest pokonanie Alejandro. Bardzo mądrze dziś jechał. W decydującym momencie my wszyscy znajdowaliśmy się tam, gdzie mieliśmy się według niego znaleźć. Kiedy odskoczył Daniel byłem prawie pewny, że dojedzie do mety. Gonić zaczął jednak Valverde. Jestem zawiedziony, bo czułem się bardzo dobrze, mocno. L-B-L jest wyścigiem, który bardzo lubię. Straciłem kolejną dobrą okazję

– powiedział „Purito” kręcący dla rosyjskiej ekipy Katusha.

Hiszpanów na podium pogodził Alaphilippe. Młodzian, podobnie jak na trasie Fleche Wallonne, musiał zastąpić w finale Michała Kwiatkowskiego. I ponownie finiszował na drugiej pozycji.

Wolałbym wygrać, ale nie narzekam na drugą lokatę. Tym bardziej, że 30 km do mety zaliczyłem upadek. Dojechałem do grupy na La Redoute. Miałem jasno przydzielone zadanie: reagować na ataki i je kasować. Michał nie był niestety dzisiaj w swojej najlepszej dyspozycji, dlatego miałem być obecny w finale. Kiedy poszedł Valverde miałem trudności, by za nim pognać. Cieszę się, że jestem widoczny w tak znaczących wyścigach. Ciężka praca się opłaca. Dwa drugie miejsca są nieco frustrujące, lecz spróbuję kiedyś wygrać jeszcze te klasyki. Byłem pomocnikiem Michała, musiałem się potem dopasować do zaistniałej sytuacji. Robię to, co oczekuje po mnie drużyna

– oznajmił 22-latek z Etixx-Quick Step, który do niedawna ścigał się z niemałymi sukcesami w przełajach.

fot. ASO/B.Bade