UCI w związku z planowaną reformą pracuje nad ułożeniem puzzle pod tytułem “kalendarz szosowy”. Jednym z elementów tej układanki jest Tour Down Under, który nie chce dopasować się do nowego układu.
Rozgrywana w drugiej połowie stycznia australijska etapówka może zostać przesunięta na luty i tym samym zbliżyć się do kolejnych wyścigów WorldTour. Organizatorzy uważają, że mogłoby to tylko zaszkodzić imprezie.
Uważam, że UCI musi patrzeć na nasz styczniowy termin, tak samo jak na rozgrywany w lipcu Tour de France. Jest to niezwykle ważne, ponieważ w tym czasie mamy okres wakacyjny i przyjazd na wyścig jest traktowany turystycznie
– mówi dyrektor TDU Mike Turtur.
Tour Down Under zbiega się z kulminacją australijskiego lata. Wielu kibiców kieruje się w tym czasie w okolice Adelajdy, aby przez tydzień towarzyszyć kolarzom na trasie.
To już jest całkiem inny wyścig niż przed 15 laty. Niczym się nie różni od innych imprez. Chociaż jest rozgrywany w styczniu, ściganie jest na poważnie
– uważa Matt White z Orica-GreenEdge.
A działa to tak dobrze, ponieważ w styczniu mamy wakacje szkolne. Jeżeli wyścig zostanie przesunięty na luty, to może dla kalendarza będzie to dobre, ale dla kibiców i turystów odpowiednim terminem jest właśnie styczeń
– dodał White.