Dwóch sekund zabrakło teamowi Sky do medalu w drużynowej jeździe na czas na mistrzostwach świata w Ponferradzie. Mimo tego, że stosunkowo wcześnie odpadli Salvatore Puccio oraz Geraint Thomas, przez większość część dystansu ekipa wokół Bradleya Wigginsa musiała kręcić w czwórkę.
Kwartet, który został, wykonał kawał niezłej roboty. Szkoda, że uplasowaliśmy się poza podium, bo niewiele brakowało. Bradley i Vasil Kiryienka jechali znakomicie, Dario Cataldo i Kanstantsin Siutsou też dawali sobie świetnie radę i wytrzymali ich tempo. Od samego początku chcieliśmy jechać bardzo szybko. Na pierwszych 11 km mieliśmy średnią 60 km/h, potem jednak w tyle zostali Puccio oraz Thomas
– mówił dyrektor sportowy ekipy Nicolas Portal.
Natomiast niezadowolony z swojego wyniku był Fabian Cancellara. Jego Trek wylądował na siódmym miejscu, chociaż końcówkę pokonał 10 sekund szybciej niż mistrzowie świata z BMC Racing.
Bardzo źle rozpoczęliśmy wyścig. Popełniliśmy sporo błędów i to są tego konsekwencje. Jeśli od samego startu kręcisz na maksa, z reguły w końcówce jedziesz już na oparach. U nas było odwrotnie. Po złym początku w finale mieliśmy jeszcze sporo siły, dlatego byliśmy na tym fragmencie najszybsi
– tłumaczył Szwajcar.
„Spartakus” zrezygnował z występu w indywidualnej czasówce i koncentruje się na niedzielnym wspólnym.