Danielo - odzież kolarska

Dojechał!!!

Ludzie kochani, czy to się dzieje naprawdę? Czy Przemek Niemiec wygrał dzisiaj na legendarnych Lagos de Covadonga? Nad jeziorami, gdzie triumfowali już Laurent Jalabert albo Luis „Lucho” Herrera? Czy Przemo jako pierwszy Polak przesądził na swoją korzyść etap Vuelta a Espana? Tak, to wszystko prawda. I to jest w tym wszystkim najlepsze.

Trzy zwycięstwa etapowe w grand tourach wzięlibyśmy przed tym sezonem w ciemno. I tak nikt by w nie wierzył. Mówiono o Kwiatku, który zaliczył kapitalną wiosnę. Mniejsze bądź większe szanse dawano Rafie i Niemcowi w Giro d’Italia. Nikt jednak nie przypuszczał, że Majka najpierw poszarżuje sobie w Alpach i Pirenejach w trakcie Tour de France, gdzie początkowo w ogóle nie miał jechać, a teraz Przemek – niby bez formy i zmęczony – zadziwi wszystkich w Asturii.

Jakie to były emocje! Ta niepewność, liczenie, wirtualne powstrzymywanie Contadora, Rodrigueza, Valverde. Wkurzanie się na powracającego za każdym razem Froome’a, przez którego hiszpański tercet co nóż przyspieszał i redukował przewagę do Polaka, który na 5 km do mety odskoczył od Meyera. Dojedzie, nie dojedzie, jasny gwint, dojedzie, musi dojechać, musi. Nie patrz się za siebie! Dawaj, dawaj, dawaj! Dzida, dzida, dzida! Tak, tak, załóż okulary i jedziesz! Covadonga jest twoja! Całe szczęście była.

Tym razem obyło się telewizyjnego „pchamy, pchamy” w studiu komentatorskim. Bo pchać już po prostu nie musimy. Ani Rafałowi, ani Kwiato, ani Niemcowi, Gołemu czy pechowy dziś Huzarowi. Oni wszyscy potrzebują tylko naszego wsparcia, naszego dopingu, naszej wiary w ich możliwości. A możliwości mają wielkie.

Jeszcze kilka lat temu istniała obawa, że Niemiec ugrzęźnie w Miche na dobre i będzie się ścigał w mniejszych włoskich wyścigach czy spoglądał z perspektywy roweru na drogi Chorwacji czy Słowenii. Do WorldTouru trafił późno – w wieku 31 lat. Ale trafił i dał się poznać jako świetny góral, chociaż o pod względem wzrostu o głowę przewyższa inne górskie kozice. Pomagał liderom, mógł na własny rachunek pojechać Giro, a po tym, jak podziękowano Chrisowi Hornerowi otworzyła się przed nim wielka okazja powalczenia w Hiszpanii o zwycięstwo etapowe. Niemiec kapitalnie ją wykorzystał i to nie byle gdzie.

Zobaczymy, czy rezonans na jego wygraną w mediach będzie tak wielki, jak w przypadku Majki. Wiadomo, Vuelta to nie Tour, to nie ten cały medialno-marketingowo-reklamowy spektakl. Zainteresowanie będzie chyba niestety nieco mniejsze, a nie powinno być . Bardziej się będziemy – znowu: niestety – ekscytować spotkaniem z Gibraltarem…

Kolarska Polska Ci jednak Przemku dziękuje i bije brawo! Brawo facetowi pochodzącemu tak samo jak Majka z krakowskiego. Przypadek?