Danielo - odzież kolarska

Proszę państwa, mamy gwiazdę!

Jasny Majka, czy to się dzieje naprawdę? Uszczypnijcie mnie, bo nie wierzę. Najpierw Alpy, teraz Pireneje. Ten dzisiejszy triumf Rafała na Pla d’Adet jest jeszcze ważniejszy od jego zwycięstwa w Risoul.

Bo jest potwierdzeniem, że w sobotę nie mieliśmy do czynienia z jednorazowym wystrzałem, jak mogli pomyśleć niektórzy zagraniczni dziennikarze pytający “who is Rafa?”. Teraz znają odpowiedź. Rafał Majka to najlepszy góral tegorocznego Tour de France. Ktoś ma jeszcze wątpliwości? Nikt.

O tym, że nasz młody krajan talent ma co niemiara, wiedzieliśmy doskonale. O tym, że wspina się jak mało kto, również. Teraz dowiedział się o tym cały kolarski świat. Pewność siebie, z jaką krakus sięgnął po swój drugi etap, ten spokój, to wyczucie chwili, te puszczane oczka do kamery, ten uśmiech na twarzy, ten zmysł taktyczny, to przyspieszenie robią wrażenie. Ani razu młodzian z Tinkoff Saxo nie odwracał się, nie patrzył się za siebie. Po prostu jechał swoje. A to jego „swoje” oznaczało bardzo mocne tempo. Nikt nie był w stanie za nim podążyć. Taki „Purito” Rodriguez pękł, taki Valverde nie wiedział, co jest grane, taki Fränk Schleck jest pełny uznania dla Majki.

Francuzi pokochali 24-latka, bo nad Sekwaną uwielbia się tych, którym niestraszne górskie przełęcze, którzy fruwają po sztajfach, którzy są po prostu fenomenalni. We Francji rozbłysła nowa gwiazda – gwiazda Rafała.

Środowa wiktoria ma również wymiar symboliczny. 21 lat temu w Saint-Lary-Soulan swoich rywali pokonał Zenon Jaskuła. Potem ponad dwie dekady czekaliśmy na triumf etapowy Polski, aż przyszła pora na naszego górala z Małopolski. Przed wczorajszym etapem obawiał się jeszcze, że Rodriguez czy Vincenzo Nibali zabiorą mu koszulkę w grochy. Jak temu przeciwdziałać? Najlepszą obroną jest podobno atak. I Majka zaatakował, i to jak. Brawo, brawo, brawo.

Dzisiaj nie musieliśmy pchać Rafała, on pchał się sam 🙂 Dzisiaj pchać trzeba było raczej innych. Oby jutro było podobnie. Chcemy więcej, ponieważ zgłodnieliśmy przez ten szmat czasu. Chcemy więcej fantastycznych występów biało-czerwonych. Chcemy zwycięstwa na Hautacamie. Niech Majka “kręci te kilometry, jak właściciel komisu samochodowego spod Warszawy” (chyba dobrze zapamiętane), jak powiedział Tomek Jaroński. Niemożliwe? Dla Majki nic nie jest niemożliwe 🙂