Danielo - odzież kolarska

I już po Mistrzostwach Polski

Witajcie po raz kolejny! Po raz ostatni pisałem po Karpackim Wyścigu Kurierów, dlatego też postaram się pokrótce streścić co działo się od tego czasu. A działo się sporo 🙂

Zaraz po Karpackim startowałem w Grodach Piastowskich i liczyłem na dobry wynik. Myślę, że stać mnie było na walkę, ale niestety nadal odczuwałem osłabienie po wirusie. Brakowało mi energii, zaskoczyło mnie nawet moje 9. miejsce na czasówce. Po Grodach spędziłem trochę czasu na treningach w górach, gdzie z dnia na dzień czułem, że energia wraca i wszystko jest na dobrej drodze. Ale jak to bywa w naszym sporcie – raz jest dobrze, a potem zaraz znów się coś sypie – przyplątał się jakiś problem z kolanem. Na szczęście nie było to nic poważnego, ale musiałem treningi odpuścić na 3 dni.

Kolano jeszcze dobrze się nie zagoiło, a ja wystartowałem w wyścigu etapowym Course de la Paix w Czechach. Udało mi się wygrać pierwszy etap. Nie będę opisywał go szczegółowo – czułem się silny, byłem w odjeździe. Udało się zostawić kilku chłopaków na podjeździe, zostałem sam na sam z Belgiem i wygrałem finisz. Na drugi dzień obudziłem się już zmęczony i osłabiony – te 3 dni bez treningu zaraz przed startem trochę mnie wybiły z rytmu. Na górskim etapie nie zabrakło dużo – tempa nie wytrzymałem jakieś 2 kilometry przed szczytem. Trzeciego dnia już mnie zupełnie odcięło, zabrakło mi picia, a kolumna aut była wycofana za trzecią grupę i tak przez 70km nie miałem bidonu.

rezner-kasperkiewicz

Następnym startem był Małopolski Wyścig Górski. Jechaliśmy na Pawła Cieślika, który był w super dyspozycji. Dawałem z siebie 110% aby był w jak najlepszej sytuacji na trasie. Myślę, że każdy kto był na trasie widział jak ciężko pracowałem. No i Paweł skończył na 3. miejscu w klasyfikacji generalnej!

Ostatnie przygotowania przed mistrzostwami Polski – dwa klasyki – Memoriał Grundmanna i Wizowskiego. Na pierwszym chciałem zrobić ostatni mocny trening i mi się to udało. Drugi już odpuściłem, bo było zbyt blisko czasówki w Zawoni.

No i te Mistrzostwa Polski w Sobótce!

Dla mnie udane 🙂 Czasówkę pojechałem na tyle ile mogłem tego dnia. Może to nie był do końca mój dzień, nie mogłem się wyjechać ani wejść w swój rytm, ale tak bywa. Do pierwszego miejsca zabrakło niecałej sekundy. Gratulacje dla Szymona, fajnie że wygrał. Znamy się bardzo dobrze, ścigaliśmy się już nie raz i cieszę się, że to jemu udało się sięgnąć po złoto.

rekin i kasper
Start wspólny… hmmm, dużo osób zastanawiało się dlaczego elita. Myślę, że wystarczyło spojrzeć na wyniki innych kategorii, by zobaczyć, że najlepsi nic nie byli w stanie zrobić. Ja już wiedziałem to na miesiąc przed MP i poważnie rozważałem start w elicie. Nawet mój trener to zasugerował. Wiedziałem, że konkurencja będzie ostra przez cały wyścig i się nie myliłem. Ciężki i szybki dzień. Czułem się bardzo mocny, czasówką przepaliłem silnik i myślę, że dopiero wtedy puściło.

Na trasie starałem się być w każdym większym odjeździe i mi się to udawało. Na ostatnich kilometrach zostaliśmy chyba w dziewięciu. Kilkukrotnie atakowałem w końcówce, lecz rywale, a głównie chłopaki z CCC, na nic mi nie pozwolili. Ostatecznie 4. miejsce! Bardzo cieszy mnie ten wynik, ale myślę, że bardziej cieszyłem po wyścigu, uświadomiwszy sobie, że jestem już w stanie rywalizować z najlepszymi i to nie tylko z polskich ekip. Co ważniejsze, wiem, że mam ogromne rezerwy. Wszystko przede mną! 🙂

Przede wszystkim duże gratulacje dla Bartka Matysiaka! To mój dobry kolega z Kalisza, cieszę się, że to on wygrał. Zasłużył na to bardzo i wiem, że jest w stanie godnie reprezentować biało-czerwona koszulkę.

Co dalej?

Zrezygnowałem z Mistrzostw Europy. Miałem trochę dość roweru po ściganiu w Sobótce, ciągnę sezon już od końca lutego bez żadnej przerwy. Prawie 40 startów w nogach i każdy z nich przejechany na 100%. Rower odstawiłem zupełnie na tydzień, dopiero dziś zrobiłem pierwszy trening, korzystając z super pogody. Przejechałem 100km z moim przyjacielem Erykiem Latoniem, czuję, że nogi kręcą ok!

12 lipca mam start w Pucharze Czech, a 17 lipca zaczynam Czech Cycling Tour, który jest bardzo ważnym startem dla mojej ekipy. Później może jakiś inny Tour … zobaczymy. 3majcie kciuki 🙂

fot. wowo brylla/rowery.org