Danielo - odzież kolarska

Wypowiedzi po La Flèche Wallonne 2014

Wygrywając dzisiaj na Mur de Huy Alejandro Valverde nie tylko wyśrubował nowy rekord najszybszego podjazdu, ale triumfował poza tym po raz drugi w swojej karierze w Fleche Wallone (po 2006 roku).

Niedosyt pozostawiony przez 4. miejsce w pierwszej części ardeńskiego tryptyku zmotywował do walki 33-letniego podopiecznego Eusebio Unzue.

To nie rewanż za Amstel Gold Race, po prostu chciałem wygrać wyścig. Już w niedzielę czułem się świetnie, ale pokonanie Gilberta było niezwykle trudne. Czuję się świetnie od początku roku, a z upływem lat jest coraz lepiej. To kwestia dojrzałości i doświadczenia. To nie sekret – w sporcie popłaca tylko ciężka praca

– powiedział na mecie zwycięski Hiszpan.

Chciałem tutaj zwyciężyć, taki był mój cel i moje marzenie. Dla mnie nie ma żadnej różnicy, czy wygrywasz z rzędu, czy po przerwie. Zwycięstwo to zwycięstwo, które znaczy również bardzo wiele dla mojej ekipy. W ostatnich latach Ardeny nie były dla mnie szczególnie szczęśliwe. Trafiło się podium, lecz nie pierwsze miejsca.

– oceniał lider zespołu Movistar.

Teraz Valverde patrzy na Liege-Bastogne-Liege, gdzie ze zwycięstwa radował się już w 2006  i 2008 roku.

Liege-Bastogne-Liege to inna historia, grono faworytów jest szerokie. Lubię ten wyścig, podjazdy są dłuższe i trzeba się skupić na jeździe w dobrym tempie

– dodał.

Drugi w środę Daniel Martin (Garmin-Sharp) choć przegrał, był zadowolony z swojego występu.

Alejandro był bardzo mocny. 100 metrów przed kreską myślałem, że mam jeszcze szanse, by go dogonić, jednak on był zdecydowanie za szybki. Chciałem wskoczyć na podium, udało się. Jak widać, forma się chyba zgadza przed „La Doyenne” i oczywiście przed Giro d’Italia

– mówił Irlandczyk.

Daniel Moreno (Katusha), który w minionym sezonie przesądził na swoją korzyść „Walońską Strzałę”, tym razem musiał się zadowolić 9. miejscem.

Przez cały dzień czułem się dobrze, końcówka w Huy też mi pasuje. Dzisiaj jednak wjeżdżaliśmy bardzo szybko, nie umiałem zripostować rywali. Kręciłem na maksa, inni byli jednak silniejsi. Jestem zły na siebie, bo drużyna świetnie pracowała

– stwierdził Moreno.

Jego kolega z grupy Joaquin Rodriguez na trzy kilometry do mety uczestniczył w kraksie razem z Fränkiem Schleckiem (Trek) oraz Damiano Cunego (Lampre-Merida).

Jak pech to pech, nie jestem jednak wkurzony, bo i tak w tym momencie wyścig już dawno mogłem spisać na straty. Od samego startu czułem się źle, odczuwałem ból. W ogóle cieszę się, że dojechałem do końca. Mam nadzieję, że w „Staruszce” będzie już lepiej

– tłumaczył „Purito”.

Na 10. lokacie zameldował się Philippe Gilbert (BMC Racing), tegoroczny zwycięzca Amstel Gold Race.

Finałową wspinaczkę w Huy zacząłem z dalekiej, bardzo złej pozycji. Nie byłem w stanie gonić, reagować. Popełniłem błąd, za który przyszło mi zapłacić

– oznajmił były mistrz świata z Valkenburga (2012).

Na dojeździe do finałowej ścianki problemy z łańcuchem zatrzymały Warrena Barguila. Młody kolarz ekipy Giant-Shimano gonił ile mógł, dołączył do grupy, ale w kluczowym momencie był zbyt daleko, a nogi nie kręciły, zmęczone gonieniem peletonu.

Szkoda, naprawienie defektu nie zabrało wiele czasu, ale zużyłem sporo sił by dogonić grupę i na podjeździe zapłaciłem za to

– mówił niezadowolony Francuz, który przymierza się już do nadchodzącego Liege-Bastogne-Liege.