Danielo - odzież kolarska

Bartosz Huzarski zwycięzcą etapu Wyścigu Pokoju

Bartosz Huzarski z grupy Mróz wygrał po samotnej ucieczce siódmy etap wyścigu. Polak odniósł zwycięstwo, które przejdzie do historii. Jechał samotnie przez równo 200 km i pobił rekord Austriaka Franza Deutscha, który w 1952 roku na trasie z Budziszyna do Berlina uciekał nieco krócej.

Kolarze siódmego dnia wyścigu pokonywali najdłuższy dystans – 213.6 km z Luebben do Naumburga pod Lipskiem. Huzarski zaatakował na pierwszych kilometrach, jeszcze przed lotną premią w Lutzen. Wygrał ją, a ponieważ miał pół minuty przewagi nad peletonem, to jechał sam dalej. Na 80 km w Torgau, gdzie wyznaczono drugi lotny finisz, kolarz Mroza miał już 16 minut przewagi, która wciąż rosła. Na 120 kilometrze wynosiła aż 26 minut i 20 sekund.

W tym momencie szanse Huzarskiego na wygranie etapu wydawały się bardzo duże, tym bardziej, że wciąż jechał równym tempem, nie okazując żadnych oznak zmęczenia. Przy pomniku Bitwy Narodów z 1813 roku pod Lipskiem radio wyścigu podało, że Polak wyprzedza peleton o 22 minuty.

W zasadniczej grupie tempo podkręcili kolarze Telekomu, bowiem przewaga Huzarskiego stała się niebezpieczna dla lidera wyścigu Wesemanna. Peleton szybko niwelował straty, ale Mrozowiec odjechał za daleko i do Naumburga dojechał niezagrożony. Nad drugim na mecie Niemcem Danilo Hondo miał 5:10 przewagi.

Zarobił sporo pieniędzy (1645 euro za wygranie etapu plus premie za zwycięstwa na lotnych finiszach i nagroda za wygranie premii olimpijskiej w Lipsku), ale przede wszystkim odniósł pierwszy triumf w zawodowej karierze, i to w wyścigu o wysokiej randze. Jego wygraną oglądał zaproszony na czwartkowy etap przyszły dyrektor Tour de France, Daniel Baal.

Chciałem wygrać premię w Lutzen, pokazać się. Potem plan się zmienił i po prostu jechałem dalej. Gdy przewaga przekroczyła 26 minut, to uwierzyłem, że dojadę do mety. Najtrudniej było na ostatnich 25 kilometrach, gdzie były odsłonięte odcinki. Boczny wiatr dał mi się wtedy we znaki. Aż mi się kręci w głowie po tym zwycięstwie. Trudno mi w nie uwierzyć

– powiedział Huzarski.